Aktualności

Świadectwo

Autor: s. Agnieszka orionistka

Deo gratias! Bogu niech będą dzięki za czas pielgrzymowania do Matki Bożej Ostrobramskiej z Białegostoku do Wilna w dniach 16.08 - 25. 08. 2019 r.

Świadectwo

Na pielgrzymi szlak wyruszyłam razem ze wspaniałą osobą, Bożeną z Włocławka, która była dla mnie ogromnym wsparciem w czasie pielgrzymowania. Razem jechałyśmy do Białegostoku i już tutaj zaczęły się przygody - mimo problemów z połączeniami dotarłyśmy szczęśliwie do celu. W pociągu spotkałam młodą osobę wyznania prawosławnego, która była bardzo chętnie i z pasją opowiadała o swoim doświadczeniu Pana Boga, więc miałyśmy o czym rozmawiać.

Następnego dnia wyruszyłyśmy w drogę z bagażem różnych spraw, doświadczeń, intencji ale też z ogromną radością i nadzieją w sercu. Na pielgrzymim szlaku moim  duchowym przyjacielem była s. Faustyna - apostołka Bożego Miłosierdzia oraz  Jej kierownik duchowy bł. ks. Michał Sopoćko. I w tym momencie dziękowałam Panu Bogu  za dar mojego wieloletniego kierownika duchowego, który mi towarzyszy na drodze wiary. Każdy kolejny dzień, przebyty kilometr był pełen niespodzianek Pana Boga.

Doświadczyłam niesamowitej wspólnoty wiary, modlitwy i radości ze spotkania z drugą osobą. Spotkałam ludzi poszukujących obecności Pana Boga w swoim życiu, kierownictwa duchowego, sensu życia - pięknych duchowo, ale też braci i siostry którzy zmagają się z różnego rodzaju cierpieniem duchowym, moralnym, fizycznym, samotnością i opuszczeniem. Niespotykana była gościnność osób witających i przyjmujących pielgrzymów, która bardzo głęboko zapisała się w moim sercu - niech Pan będzie dla nich nagrodą.

W tym momencie doskonale w rzeczywistość pielgrzymki wpisała się myśl ks. Orione, który mówił, że każde dobre słowo jest tchnieniem Boga - a tych słów było bardzo wiele.

Siostry od naleśników.

Przypomniała mi się historia z naleśnikami - przez żołądek do serca.

Będąc u wspaniałych gospodarzy na noclegu, rano dostałyśmy na drogę  bardzo smaczne naleśniki z owocami w środku, które miałyśmy zjeść po przejściu granicy i już nie mogłyśmy się doczekać kiedy ten moment nastąpi. Więc na postoju patrzyłyśmy na nie z apetytem, aż w pewnej chwili podszedł Pan, który był po prostu głodny i nie wyglądał dobrze, za chwilę wyszła Jego siostra która była w podobnym stanie. To był konkretny gest miłości - ktoś powie nic szczególnego, a Pan Bóg chciał się po prostu spotkać z tymi osobami, aby im powiedzieć że są dla Niego ważni. Spotkanie skończyło się rozdaniem różańców i zapewnieniem o modlitwie, poprzez głód fizyczny można odkryć głód Boga. Takich sytuacji było wiele, gdzie "naleśniki" były pretekstem do tego, aby spotkać się z drugim człowiekiem, tym poranionym przez życie i nałogi ale jakże ukochanym przez Boga.

Uświadomiłam sobie jak wiele radości przynosi służba drugiemu człowiekowi tak po prostu bezinteresownie, przyjmowałam z wdzięcznością każdy dzień i ciągle jedno pytanie z konferencji nie daje mi spokoju -  co zrobić aby na nowo zakochać się w poranionym Kościele? 

  Te rekolekcje w drodze uświadomiły mi po raz kolejny jak bardzo Bóg jest zakochany do szaleństwa w człowieku, jak bardzo chce być Obecny w moim sercu i codzienności aby ją przemieniać. Jest obecny w Eucharystii, Słowie Bożym, adoracji, drugim człowieku niekoniecznie miłym i sympatycznym - z którego trzeba wydobyć dobro i piękno dziecka Bożego, które jest głęboko ukryte pod płaszczykiem różnych zranień i doświadczeń.

Po raz pierwszy w życiu przekraczałam granicę na piechotę i w pewnym momencie  wychodząc z Białorusi pojawił się kłopot z moim paszportem - okazało się że jest on nowy i taki wzór nie pasuje do schematu. Po dokładnym obejrzeniu p. Piłsudzkiego i p. Dmowskiego, którzy są na poszczególnych stronach paszportu, po konsultacji z "jakąś" Panią w mundurze, podjęto decyzję o moim przejściu. Kamień spadł mi z serca, ponieważ widziałam już w mojej grupie przerażenie w oczach. Ta sytuacja dała mi dużo do myślenia, uświadomiłam sobie, że pewnych granic, uprzedzeń, schematów myślenia które mam w sercu nie jestem w stanie o własnych siłach przekroczyć. To człowiek wymyślił granice, zadałam sobie pytanie -  czy Panu Bogu nie stawiam granic, czy każda przestrzeń mojego życia należy do Niego, miłość i miłosierdzie moje nie zna granic mówi Jezus do s. Faustyny. Ale dzięki BOGU jest ON - Duch Święty, który dyskretnie towarzyszy i razem ze mną przekracza granice moich możliwości.

Już na sam koniec mojej refleksji chciałabym bardzo serdecznie podziękować ks. dr  Łukaszowi Żukowi - kierownikowi pielgrzymki  za  troskę o każdego pątnika, perfekcyjne przygotowanie pielgrzymki przede wszystkim od strony duchowej  oraz za piękno liturgii, wszystkim kapłanom - wasza obecność na pielgrzymim szlaku była nieoceniona. "Tam gdzie są konsekrowani tam jest radość" powiedział papież Franciszek, całym sercem podpisuję się pod tymi słowami i  bardzo serdecznie dziękuję  moim współsiostrom z różnych zgromadzeń, charyzmatów i habitów byłyście niesamowite, niosłyście radość Ewangelii na pielgrzymim szlaku i świadectwem wiary zachęcałyście do podążania za Jezusem - bądźmy zawsze mocne Duchem.

 Bóg zapłać wszystkim  pątnikom i do zobaczenia za rok 


facebook